Archiwum styczeń 2020, strona 1


Lęk i patenty na nie...
06 stycznia 2020, 13:02

Oczami lęku....

Wyobraź to sobie razem ze mną. Siedzisz sobie spokojnie. Nagle czujesz pocą Ci się dłonie i stopy.

Przez całe ciało przepływa Ci straszne uczucie gorąca. Serce zaczyna bić bardzo szybko, pojawia się ucisk w klatce piersiowej....czujesz ból i pieczenie. Zaczynasz odłączac się od świata. Nie wiesz zupełnie nic co się z Tobą dzieje. Do tego wszystkiego dochodzi uczucie że zaraz zemdlejesz....

Znasz to uczucie?

Mi to towarzyszyło równe 40 dni. Dzień w dzień.

Aż wpadłam na pewien pomysł...

Gdy tylko czułam że zaczyna sie....zaczełam robić takie rzeczy jak:

-chodziłam , czułam że muszę to rozchodzić

-zaczełam czytać książke

-skupiałam sie szczególach które akurat mnie otaczały

Pomagało ale nie do końca

Aż kiedyś gdy tak błądziłam i bładziłam moja terapeutka zaczeła mi tłumaczyć coś o wewnetrzym dziecku.

Przyjełam do wiadomości ale nie bardzo rozumiałam.

Powiem Ci w skrócie o co w tym chodzi.

Wyobraź sobie że Ty a dokładnie Twoj mózg i myślenie to dorosły. W środku Ciebie jest dziecko...

Pomyśl jak czuje sie dziecko podczas ataku. Jakie jest?

Napewno przerażone, zagubione, płacze.

I zobacz...gdy tylko czujesz że sie zaczyna spróbuj w myslach się uspokajać, mówić do siebie jak do dziecka. Uwierz mi to działa. Mnie się wydawało to dziwne ale trafiłam na taką ksiażke

 

Znajdziesz tam cenne informacje i różne ćwiczenia.

 

To ona.....Terapeutka
05 stycznia 2020, 08:45

Terapeutka

Pamiętam jak dziś, gdy siedziałam w poczekalni przed pierwszą sesją.

Bardzo sie denerwowałam. Wrzuciłam wam posta na grupie , potrzebowałam wsparcia. Oczywiscie nie zawiedliscie mnie. Dostałam dużo kometarzy, że jesteście ze mną! Za co wam dziękuje...

Zastanawiałam się jaka będzie ta terapeutka. Wiedziałam żeby znaleźć odpowiednią osobę do tego procesu to nie jest łatwa sprawa. 

Gdy wybiła godzina 0 drzwi otworzyła Pani. Spojrzała mi prosto w oczy delikatnie się uśmiechneła i zaprosiła do środka.

Nie wiem skąd ale wiedziałam, że to będzie strzał w 10! 

Gabinet ma piękny. Zaczełyśmy rozmawiać. Zdziwiło mnie jaka jest spokojna. 

Miałam jej powiedzieć dlaczego zdecydowałam sie na terapie.

Zaczełam mówić i mówić... Zorientowałam się że ona naprawde mnie słucha.

Pamiętam jak jej powiedziałam, że leczenie kiedyś sie skonczy i będe z tym sama...

Wtedy ona odpowiedziała , że towarzyszy mi opuszczenie...

Rozpłakałam się. Trafiła w punk chociaż wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam.

To była dziwna sesja. Nie miałam wątpliowści czy jeszcze do niej wróce.

Pomysłałam, że dobra jest skoro już na pierwszej sesji zauważyła coś czego ja nie widze.

 

 

Na dzień dzisiejszy wiem że jednak czekają mnie lata pracy nad sobą pod okiem mojej terapeutki. Nie zraża mnie to, chociaż szczerze myslałam że będzie kilka sesji i pozamiatamy temat.

 

Chodzicie na terapie?

 

Terapia
05 stycznia 2020, 07:49

Terapia 

Wiesz gdy mineły pierwsze 3 tyg leczenia i byłam w miare na nogach, mój psychiatra zaczął mówić o terapi.

Bardzo sceptycznie do tego podchodziłam. Miałam ochote krzyczeć że, JA NIE CHCE!  Myślałam sobie że po co mi ona? Biore leki jest w miare ok to po co?

Lekarz otwarcie mi powiedział , że bez terapi w moim przypadku będzie bardzo ciężko mi walczyć. Wytłumaczył że muszę poznać źródło nerwicy. 

Zdałam sobie sprawe z tego że jest źle. Było mi ciezko pogodzić sie z faktem, że potrzebuje terapi. Dla mnie ten proces wydawał  się dla ludzi którzy mają naprawde sporo za sobą, którzy mają naprawde problem. Fakt przeszłam dużo ale żeby to był powód?

Miałam mieszane uczucia....

Na drugi dzień gdy przespałam się z tą decyzją, zaczełam szukać terapeutę. Psychiatra zasugeroweał nurt behawioralno-poznawczy. Poczytałam o nim, ale jakoś mi nie pasował.

Znalazłam gabinet blisko mojego miejsca zamieszkania...

Terapia psychodynamiczna. 

Poczytaj kiedyś o tym nurcie... 

Jak dla mnie bomba. No ale wiadomo , kto co lubi. 

A Ty? Chodzisz na terapie? Jakie masz doświadczenia?

W skrócie napisze Ci że warto iść jeśli masz obawy . O tym w następnym wpisie...

 

Pierwsza tabletka.....
02 stycznia 2020, 16:51

LEK

Wiecie nawet nie wyobrażacie sobie jak sie czułam gdy połkłam pierwszą tabletkę. Tysiące myśli wirowały w mojej głowie. Załamałam się. Byłam przerażona tym, że jestem w takim stanie, że musze brac je. Bałam sie że wraz z początkiem leczenia skoncze się ja. Zostane bez emocji bez sił bez niczego.....

Paradoksalnie przez pare dni moje objawy sie nasiliły. Lekarz ostrzegał. Nerwica rozchulała się jak nigdy. I nagle mnie olśniło...

Muszę stawić jej czoła! Wiedziałam , że w razie W mam benzo, ale chciałam SAMA bez pomocy...

Cudem jakos wytrzymywałam to a każdy pokonany atak był dla mnie sukcesem. Tylko wiesz, pojawił sie problem. Musiałam wyjść na wywiadówki . Tak na 2! A ja tak bardzo bałam się wyjśc z domu. Pomyślałam sobie - Nie dam rady!

Wziełam benzo....po 15 min poczułam błogi spokój..Tak przyznam Ci -cudowne uczucie. Tabletka szczęscia która w 15 min odmieni Twoje życie. 

Wyszłam . Byłam spokojna, wyciszona no żyć nie umierać.

Tylko ledwo co trybiłam. Nie bardzo wiedziałam co sie wokół mnie dzieje. Wiedziałam że Lęk nie przyjdzie , ale czułam sie jakkbym nie była sobą. To straszne uczucie. Obiecałam sobie że choćby nie wiem co sie działo nie sięgne po to. Bałam sie uzależnienia . Wiesz nie dość , że nerwica to później mam sie męczyć z odstawieniem benzo?

NIE.

Po 10 dniach przyszła duża poprawa. Nie było idealnie. Ale było o niebo lepiej....

Wtedy postanowiłam wziąźć swoje życie w swoje ręce.

 A ty leczysz sie? Albo walczysz bez?

Psychiatra
01 stycznia 2020, 07:13

Psychiatra

Na samą myśl o nim robiło mi sie nie dobrze. Wiedziałam że mnie to nie minie. Atak za atakiem przepływał przez moje ciało. W akcie desperacji szukałam najbliższego psychiatry. Z łzami zadzwoniłam do najbliższego w mojej okolicy. Rozmowa była krótka. Mam być na 19:30. 

Gdy mineła godzina 0 siedziałam już w poczekalni. Koło mnie dużo ludzi. Ale oni wygladali na całkiem normalnych. Nie było widac że im cos dolega. Marzyłam o tym zeby być znów normalna. Tak bardzo chciałam cofnąć czas, ale sie nie dało. 

Bardzo sie bałam tej wizyty. 

Weszłam do gabinetu. Zobaczyłam usmiechniętego faceta. Przyjał mnie całkiem miło. Wszystko mu opowiedzialam padła diagnoza....

NERWICA SOMATYCZNO- LĘKOWA.

Bardzo obawiałam sie leków. Nie chciałam ich... Pan Psychiatra wytłumaczył mi , że w tym stanie nie bez nich sie nie obejdzie.

Prosiłam go żeby nie przepisywał mi zbyt mocnych leków. Przecież ja mam 2 dzieci musze być na chodzie 24/H. 

Obiecał że nie będą mocne. Wdrażanie ich potrwa długo. Na początek 3 tyg będe brać małą dawke , żeby organizm się przyzyczaił. Paradokslanie objawy sie nasilą. Dodatkowo w gratisie dostałam receptę na BENZO. Wiesz taki lek który bierze sie w razie ataku. Działa bardzo szybko. I szybko uzależnia. Mogłam go brac maks miesiąc. 

Super. Dostałam psychotropy i jeszcze większe gówno uzalezniające. 

A Wy? Jakie macie doświadczenia z psychiatrą? Opowiecie?