Archiwum lipiec 2020


Odstawienie leków part 2 Ostatnia
22 lipca 2020, 12:30

Odstawienie leków part 2       

O_S_T_A_T_N_I_A

 

 

Kochani! Pytacie co dalej z moim odstawieniem.

Wiec.... Super

Mdłości mineły :D Rozmawiałam z lekarzem ( stwierdziłam że dobrze by było żeby wiedział co ja nawyczyniałam), powiedział jeszcze pare tyg bede miec tych objawów odstawiennych. Ostrzegała że to może wrócić..że w razie złego samopoczucia mam do nich wrócić powiedziała co i jak .

Okey.... ja nawet niedopuszczam myśli , że może być gorzej. Mam wrażenie we wszystko w moich rękach. 

Żebym ja tylko gdzieś nie zbłądziła ! 

Czuje się cudownie, jestem z siebie dumna, że dałam rade. W moim organizmie ponoć już nie ma śladu po lekach

Wiec jestem czysta NA NA NA.

Chciałam wam zwrócić uwagę na jedną rzecz....

Ja fakt odstawiałam na własną ręke , ale poprostu nie miałam wyjscia (pisałam o tym w poprzednim wpisie. 

Naprawdę nie róbcie tego sami bo mozna sobie krzywde zrobic. Skonsultujcie to z lekarzem, terapeutą itd na spokojnie.

A i nie wkurzajcie się jak wam powiedzą że jeszcze nie czas...

Oni naprawdę wiedza co robią.

Wasze nastawienie do całej sytuacji też robią robote i postawa wobec samych siebie

Trzymam za was wszystkich kciuki.

Do Zaś ;P

 

Agorafobia. Tak wiem że jestes.
15 lipca 2020, 12:23

Agorafobia 

Kiedyś nie wiedziałam o jej istnieniu. Usłuszałam diagnoze podajże na drugiej wizycie.

Tak nie do konca w to wierzyłam.

Ja to mam? - Dusza towarzystwa, która na tyłku nie usiedzi....

Ale faktycznie połączyć ataki z miejscami poza domem wyszło że faktycznie.

No to skoro ją mam, to wychodziłam jej na przeciw.

Później zaczeły działać leki wiec mogłam wszędzie wychodzić. 

Przyszedł jednak czas taki w którym nie biore leków.

Na logike skoro nie biore - to ona wróci.

No pewnie że wróciła jak tylko moja głowa zorientowała sie że "jestem czysta"

Pare kroków poza domem i JAZDA!!! Gorąco mi sie zrobiło. Pomyslałam "Pieprz się Agorafobio"...

I szłam dalej . Po ok min był już spokój.

Nie dopouszczam nawet do siebie myśli że ja nie moge wyjśc przez nią.

Normalnie ubieram sie i wychodze jakkby mnie ona nie dotyczyła. Działa?

DZIAŁA.

Kochani ekspertem nie jestem ale wiem jedno- Możecie jej nie miec ale tylko i wyłącznie swoją pracą.

Swoim mysleniem.

Nie poddawajcie sie! 

Uwierzcie mi bałam sie wychodzić, bałam sie być sama. 

Skoro mi sie udało to uda się i wam! 

Czego wam z całego serca życzę.

Całus!:*

 

Urlop terapeuty?! Ale jak to!!??
11 lipca 2020, 16:01

Urlop terapeuty?!

Moi drodzy, wiem że większość z was jest już na terapi , lub się wybiera.

Dziś troszke o tym co każdy z nas doświadczył lub dopiero będzie doświadczał...URLOP Teraputy!

Ja o urlopie swojej terapetki wiedzialam z wyprzedzeniem bodajże miesięcznym.

Przyjełam do wiadomości. Ok . A później WYPARŁAM

Pamietam doskonale ostatnią sesje przed dłuugą przerwą.

Było tak jak zawsze, nic nadzwyczajnego.

Pożegnałyśmy sie itd. 

Wróciłam do swoich obowiązków niby okeyyy aż tu po paru dniach JEB!

Doszło do mnie co własciwie się stało. Kuźwa przecież ja sobie nie poradze sama . No jak !?

Tęsknota płacz nienawiść cały arsenał emocji i myśli.

Gdy się już uspokoiłam pomyślałam dobra, trzeba sobie przeciez poradzić. 3 tyg szybko zlecą ...

Liczyłam dzień za dniem z uporem maniaka....

Naczytałam się wielu postów odnośnie przerwy w terapi każdy radził sobie na swój sposob.

Jedni dobrze drudzy gorzej. Jedni już nie wrócili itd..

A ja? 

Uświadomiłam sobie że sobie poradzę ....gdzieś tą siłe wykrzesiłam.

Mam prawo tęsknić , przeciez na litość Boską ! to moja terapeutka.

Tylko żyć tęsknotą z dnia na dzień już nie jest dobrze. Może coś Ci waznego umknąc .

Skupiłam się na codziennosci , na pierdołach wymyslam pierdylion zajęć byle ten czas szybciej leciał. 

Zostało dwa tyg....wiele w mojej głowie moze się zmienić -wiem o tym.

Ale ogolnie najgorsze chyba za mną tak mi sie wydaje.

Gdzieś kiedyś czytałam "Terapeuci na ulopach a pacjenci w okopach":PP

Wiec kochani trzymajcie się cieplutko! Wytrzymamy damy rade .

 

 

 

Bye Bye kryzysie
10 lipca 2020, 20:17

ŻEGNAJ!

Piszę do Ciebie...

Odwiedzasz mnie nie zapowiedzianie, wtedy kiedy czuje się dobrze...

Wtedy kiedy myślę że wszystko już sobie poukładałam....

Przychodzisz, rozpieprzasz mi dzień, myśli emocje wszystko...

Zmuszasz do tego żebym popatrzała na pewne sprawy z innej perspektywy...

Pewnie myślisz że mnie złamiesz, zawładniesz mną i będziesz tak trwał i trwał

Za każdym razem kiedy jestes myśle po co?

Czasem myślę że po coś napewno.

Potrafisz doprowadzić mnie do płaczu .

Sprawdzasz na ile jestem silna....

Choć są dni kiedy myśle że się poddam Tobie, zawsze dzieje się jedna i ta sama rzecz...

Gdy już czujesz że mnie rozwalasz .....ja miękne....do pewnego momentu..

Później ocieram łzy wyciągam wnioski, czuje swoją siłę i dalej lece z życiem.

Bo nie wiem czy wiesz ale największe przełomy w życiu zawsze przychodzą po najgorszym.

Dziękuje że byłeś....wyciagłam wnioski mówię Ci żegnaj sama już sobie poradzę.

Jestem silniejsza......poradzę sobie..

Żegnaj!!!

 

Ps. Jak kiedyś wrócisz to wiem że po to żebym stała sie silniejsza i miała satysfakcje z tego że sobie poradziłam!

 

 

Odstawianie leków
09 lipca 2020, 16:55

Odstawienie

O odstawienie tabletek zadycodował los. Dobrze czytasz...

Nawaliła przychodnia i zostałam bez leków. Ehhh NFZ ;)

Miałam ostatnie dwie połówki wiedziałam że musze nimi dobrze zarządzić tak żeby było wiecej pożytku niż szkody.

Wiesz co było najlepsze w tym wszystkim?

A otóż to że...nie wiedziałam jak je odstawić musiałam zaufać intiucji , w dodatku pozostałam bez opieki terapeutki!

Czujesz to? Skok na główke, albo utone albo nie.

Zastanawiasz sie czy sie bałam? NIE

To był dla mnie sprawdzian , czy jestem na tyle silna żeby sobie poradzić.

Nie pokładałam żadnego bezpieczeństwa w lekach . Szczerze ciesze się że już ich nie biore.

Ksiażkowo 48 h po odstawieniu pojawiły sie mdłosci które trwają do tej pory. Radzę sobie z nimi A JAK!

Najgorzej było w momencie odblokowaniu emocji...nagle potrafiłam odczuwać je wszystkie cały wachlarz.

Wyobraź sobie jakim byłam mułem bezemocjonalnym..

Na dzień dzisiejszy wszystko jest w miare dobrze...Oprócz napadów złości , z cichego spokojnego człowieka stałam się choleryczką która w sekunde sie gotuje , wrzeszczy i rzuca rzeczami.

Pomalutku się to normuje .. 

Klucz w tym było dla mnie to , że postawiłam na wyrozumiałosc do siebie samej. 

Zostawiłam sobie otwarte drzwi, że w razie gdbym nie wyrabiała to poprostu do nich wróce i tyle.

Bez poczucia winy, w trosce o siebie i najbliższych..