Początek


30 grudnia 2019, 09:38

Początek....

Zaczeło sie ...w lipcu tego roku. To był piękny słoneczny dzień. Byłam z rodzinką na spacerze. Śmialiśmy się gadaliśmy no wiesz tak zwyczajnie. Nagle poczułam że zrobiło mi sie gorąco..ręce mi sie spociły czułam że zaraz zemdleje. Spanikowałam. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to to że może odwodniłam sie ( z piciem wody byłam na bakier). Chciałam jak najszybciej pojechac do domu. Połozyć sie. No i tez tak się stało. Mineło pare godzin przeszło. Pop praru dniach rano wstałam i zauwazyłam że jakoś nie pewnie chodze...gorzej widziałam..byłam sama  z dziecmi. Zupełnie nie wiedziałam co sie dzieje . Znów zalewały mnie poty ..serce biło jak oszalałe . Pojawił sie Lęk jakiego nie znałam. Czułam że zaraz zemdleje...Byłam zrozpaczona. Zaczełam płakać....Pomysłam że chyba jestem na coś poważnie chora. Milion mysli przechodziły mi przez głowe. Starałam się zaochowywac normalnie ale nie wychodziło mi to za bardzo. Zadzwoniłam po męża . Gdy przyjechał zabrał mnie sor. Atak za atakiem...czułam sie sie udusze w samochodzie....

Gdy dotarliśmy na miejsce zrobili mi Ekg morfologie podali kroplówke coś na uspokojenie. Oczywiscie wyniki badań były książkowe . 

Następne klika dni upłyneły mi na robienie wszelakich badań...Lekarz rodzinny , neurolog,różne prześwietlenia. Wszystko wychodziło wzorowo. Mówie Ci okaz zdrowiea. Załamałam sie...noce to był koszmar. Miałam bezdechy , nie mogłam nic zjeśc. Mijał dzień za dniem a ja lezałam w łóżku bez silna , wystrasznona. Dziećmi zajeła sie babcia ja nie potrafiłam chodzić. Doszło do tego że wraz z nerwicą weszła depresja. Mówiłam mężowi że musimy sie rozstać, że nie jest mu potrzebny ktoś taki jak ja. Nic mnie nie cieszyło. Moje życie było całkiem do d...Każdy sie martwił ale nikt nie był w stanie mi pomóc NIKT.

Pewnego dnia dostałam takiego mocnego ataku że myslałam że umre. Poważnie, Wezwano karetke . Przebadali dostałam relanium na uspokojenie i to wszystko. Ból w klatce piersiowej był nie do wytrzymania i własnie wtedy wpadłam na pomysł że może winne jest serce i musze znaleźć kardiologa....

 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz